Twórcy Valorant ujawniają, że Clove został znacznie osłabiony podczas prac rozwojowych

Twórcy Valorant ujawniają, że Clove został znacznie osłabiony podczas prac rozwojowych

Wprowadzenie Clove do Valorant wprowadziło do FPS kilka ciekawych mechanik polegających na używaniu umiejętności po śmierci. W artykule o agencie twórcy Riot ujawnili, że Clove mógł być jeszcze potężniejszy po śmierci.

Clove to agent Valorant, który gra pomiędzy granicą życia i śmierci. Ich ostateczna umiejętność pozwala im na krótkie odrodzenie się, a jeśli zostaną zabici, wrócą do gry.

Agent Kontrolujący może również po śmierci palić na ograniczonym obszarze, co może powodować bóle głowy u wrogów próbujących szturmować miejsce bombardowania.

W artykule na temat rozwoju agenta twórcy Valorant ujawnili, że Clove mogła być jeszcze potężniejsza po śmierci, ponieważ początkowy pomysł Riot zakładał, że będą mogli migać po śmierci.

„Możliwość flashowania przez Clove po śmierci była niezwykle frustrująca, a możliwość powstrzymania przez Clove duszenia po śmierci była potężna, ale niezbyt wciągająca” – stwierdził Riot Penguin w artykule.

Agent Valorant Grafika przedstawiająca Clove
Gry zamieszek

Agent Valorant Grafika przedstawiająca Clove.

Twórcy wyjaśnili, że chcieli stworzyć agenta kontrolera, z którym gracze mogliby być agresywni, ponieważ większość osób przejmujących rolę dymu czuje potrzebę grania pasywnego, aby zapewnić wartość swojemu zespołowi.

Jednakże zdolności pośmiertne, bardziej charakterystyczne dla klasy Inicjatora, jak np. błyski, były zbyt niesprawiedliwe podczas procesu testowania. Chociaż dymy mogą być denerwujące dla wrogów, oślepienie przez gracza, którego już zabiłeś, nie brzmi zabawnie.

Obecny poziom mocy i umiejętności Clove wydają się stosunkowo zrównoważone, ponieważ społeczność nie wezwała jeszcze do osłabień ani zmian od razu. Filozofia dotycząca projektu agenta, bez flashowania, opiera się na ryzyku kontra nagroda, ponieważ gracze są nagradzani za wskoczenie do walki i próbę powrotu lub udzielenia pomocy swojej drużynie po śmierci.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *