Podsumowanie 4. odcinka Masters of the Air: „Nie licz na to”

Podsumowanie 4. odcinka Masters of the Air: „Nie licz na to”

Masters of the Air, odcinek 4, pozwala odpocząć od lotniczych katastrof; chłopcy wracają do domu, ale strach i smutek wciąż unoszą się nad nimi.

Po trzech odcinkach 100. Grupa Bombowa zyskała już osławionego „krwawego” imiennika. Latanie samo w sobie, od momentu oderwania się opon od asfaltu do chwili ich dotknięcia, jest przemocą; ci ludzie brali życie w swoje ręce za każdym razem, gdy wchodzili na te rewolucyjne, niebezpieczne samoloty.

Rozdział z zeszłego tygodnia był trzymającym w napięciu odcinkiem telewizyjnym, w którym mężczyźni dołączyli do „największej armady powietrznej w historii ludzkości”, aby zbombardować dwa podstawowe cele w Niemczech przed odlotem do Afryki, co było pełną nadziei próbą oszukania i zmylenia „Krauci”.

Tak właśnie jest z wojną: nawet udaną misję można uznać za katastrofę i nawet jeśli uda im się uzyskać krótką chwilę wytchnienia, walka jeszcze się nie zakończy.

Spokój w afrykańskim słońcu

Austin Butler w czwartym odcinku „Władcy powietrza”.
AppleTV+

20 sierpnia 1943: setny żołnierz nadal przebywa w Telergma w Algierii, czekając na przybycie 12. Sił Powietrznych i obiecane lodowate piwo. Mężczyźni nie mają nic do roboty, tylko piją wodę, leżą na zakurzonej ziemi, patrzą w niebo, czytają i piszą listy do swoich prawdziwych miłości w domu. „Jesteś i zawsze będziesz dla mnie jedyną dziewczyną… mam nadzieję” – zastanawia się James Douglass, siedząc w cieniu skrzydła, z ołówkiem.

Jak opowiada Harry Crosby, Regensburg i Schweinfurt były jak dotąd największą i „najkosztowniejszą” misją. „Straciliśmy Biddicka, Claytora i Van Noya oraz ich załogi. Nie wiedzieliśmy, kto zginął, a kto został schwytany” – mówi. Chwilę później Buck i Bucky widzą w oddali ślad kurzu Dwunastki, więc mężczyźni pakują sprzęt i przygotowują się do powrotu do domu.

Przenosimy się do Flandrii w Belgii, gdzie William Quinn jest zmuszony przyjąć pomoc „zagranicznych przyjaciół”, aby uniknąć schwytania. „Jeśli kogokolwiek przyłapano na pomaganiu zestrzelonemu lotnikowi, wrzucano go do obozu koncentracyjnego lub rozstrzeliwano. Ryzyko było ogromne” – wyjaśnia Crosby. Zabrano go do cichej restauracji, gdzie ponownie spotkał się ze swoim kumplem Charlesem Baileyem i innym ocalałym zamachowcem z 306 Dywizji, Bobem. „Musieliście kopnąć gniazdo szerszeni, rzucili się na nas z wściekłością, jakiej nigdy nie widziałem” – mówi im.

Niedługo potem, zanim William będzie mógł wyznać, co stało się z Babyface (jego przyjacielem, którego porzucił w kulistej wieży), cała trójka jest przesłuchiwana przez dwóch Belgów. Pytani są o nazwiska, stanowiska, baseball i o zaśpiewanie Sztandaru Gwiazdowego. To najwyraźniej test mający na celu sprawdzenie, czy nie są to „infiltratorzy”, a kiedy wychodzą na zewnątrz, Bob zostaje postrzelony w głowę w rękę. William i Charles są przerażeni, ale mężczyźni upierają się, że był szpiegiem próbującym przedostać się do ich sieci. „Zawsze je łapiemy… nie popełniamy błędów” – mówią.

„25 to magiczna liczba”

Rosie w 4. odcinku Władcy Powietrza
AppleTV+

Po powrocie do Thorpe Abbotts dowództwo setnej dywizji, ludzie i załoga bazy nerwowo czekają na powrót Glenna Dye’a, który powinien wracać do domu ze swojej 25. misji – kamień milowy z niesamowitą nagrodą: zostajesz odesłany do domu. Kiedy jego dziewczyna z niepokojem wpatruje się w chmury, desperacko próbując przebić się przez skrzydła, Bucky zapewnia ją, że wszystko będzie dobrze.

Pułkownik mówi, że to będzie „piekielna impreza… albo niezła pobudka”, w zależności od tego, co się wydarzy. Na szczęście leci w stronę bazy, a jego flary błyszczą na niebie, a mężczyźni na ziemi wybuchają wiwatami – dla grupy określonej przez ich tragedię jest to rzadki moment radości.

Później tego wieczoru mężczyźni zakładają garnitury, buty i tańczą do utworu „In the Mood” Glenna Millera, podczas gdy Dye zostaje okrzyknięty setnym „własnym Charliem Robertsonem”, zawodnikiem drużyny White Sox, który w 1922 r. słynął z doskonałego rozegrania meczu. wszelkiego rodzaju zaplanowane; polował z ojcem, pozwalał matce „zawracać sobie głowę” i zatrzymywał się na innych stacjach, aby „udowodnić, że 25 da się zrobić”.

Nastrój przy stole się zmienia; nie popadaj w złość ani nawet urazę – to po prostu otrzeźwiające przypomnienie, jak rzadki może okazać się wyczyn Dye’a. Z 25, które przyleciały z Grenlandii, pozostało zaledwie 12 załóg, więc wznoszą kieliszek za „chłopaków, których nie ma tu dziś wieczorem, a którzy powinni byli być”.

Inni mężczyźni ubolewają nad koniecznością zorganizowania wielkiej „awantury” tylko dlatego, że ktoś może wrócić do domu, podczas gdy porucznik Nash przy pobliskim stole zauważa Helen, wolontariuszkę Amerykańskiego Czerwonego Krzyża. Potem następuje przedstawienie jednego z nowych głównych bohaterów serialu: Roberta „Rosie” Rosenthala, który podchodzi do swoich przyjaciół, gdy „przyglądają się laskom”.

Buck i Bucky podchodzą, żeby się przedstawić, a Rosie (wstydliwie) wyznaje, że przyleciała w swoich „skivvie” z powodu upału w Teksasie. Majorzy twierdzą, że cieszą się niesamowitą reputacją, a Rosie odpowiada: „Cieszymy się, że uczestniczymy w wojnie, proszę pana. Od miesięcy prosiliśmy o stanowisko bojowe. Teraz, kiedy tu jesteśmy, czuję, że naprawdę coś zrobimy.

Bucky mówi im: „Och, zrobisz coś dobrze”.

„Mogę być ostatnią ładną twarzą, jaką kiedykolwiek zobaczą”

Helena we Władcach Powietrza
AppleTV+

Nash i Helen tańczą. „Założę się, że spojrzysz tak na każdego głupka, który chce zjeść śniadanie” – mówi. „Cóż, mogłabym być ostatnią ładną twarzą, jaką kiedykolwiek zobaczą” – odpowiada. – No cóż, jak mam to powiedzieć? – pyta, chcąc wiedzieć, czy jej współczuje, czy też chce go pocałować. Całuje go w policzek i trąca nosem w szyję, a oni dalej kołyszą się na parkiecie.

Rosie prosi Bucky’ego (który ma teraz 21 misji – nie zapominaj o tym) i Bucky’ego o radę. Mówi mu, żeby dotarł na 11 misji, bo do tego momentu „przekroczyłeś wszelkie szanse… albo nie”.

Gdy Rosie odchodzi, Bucky wyraża na głos swoje niepokoje. „Wszystkie te nowe twarze, kiedy zejdziemy na dół, one też nas nie będą pamiętać. Będzie tak, jakbyśmy nigdy nie istnieli” – mówi, patrząc pustym wzrokiem. Pułkownik Harding podchodzi do mężczyzn, ujawniając obawy, że stają się „nieszczęśliwi” (w zasadzie lekkomyślni).

„Powiedziałem [doktorowi] wojna to wojna i im dłużej się w to bawisz, tym bardziej schrzani człowieka. I tak było, odkąd pierwszy jaskiniowiec, syn Ab*tcha, chwycił za pałkę i ruszył za drugim. Czy jaskiniowcy poszli na zmniejszanie głów? – pyta, a mężczyźni odpowiadają stanowczym „nie”. Kiedy Red sugeruje, że ta wojna różni się od tej, której doświadczyli jaskiniowcy, ironicznie żartuje: „Każda wojna ma swoje nowości”.

Jego chichot zmienia się w grymas, gdy zauważa samolot na ścianie na przyjęciu. „Wygląda na to, że jest w kryzysie” – mówi, po czym dzieli się swoją fantazją: załadować do fortu tyle bomb, ile uda im się złapać, i zrzucić je wszystkie na tego „wąsatego małego skurwiela” w Niemczech. „Teraz kto jest szczęśliwy” – mówi Bucky i po pełnym napięcia spojrzeniu wyrusza, aby „wyjść na prowadzenie” z „pojedynczymi klaczkami”.

Buck mówi Bucky’emu, że potrzebuje przerwy i powinien dostać weekendową przepustkę od pułkownika. Bucky mówi, że powinni razem pojechać do Londynu i „pomalować miasto na czerwono”, ale Buck wie, że potrzebuje czasu sam na sam. „Może następnym razem” – mówi, po czym bierze Klopsika i idzie na tańce.

Odcinek przenosi się z powrotem do Belgii, gdzie eskorta Williama i Charlesa wyjaśnia, że ​​„mają więcej zestrzelonych lotników, niż ludzi, którym możemy zaufać, że ich poprowadzą”. William żegna młodą kobietę na farmie i rozpoczynają niebezpieczną podróż do domu. „Jestem pewien, że Baby Face znalazł wyjście” – William mówi Charlesowi, który wciąż ma wrażenie, że cała załoga żyje.

Przybywają do domu, aby spotkać się ze swoim przewodnikiem, Michou. „To ledwie nastolatka” – mówi Charles, ale każą im robić, co ona mówi. Kilka sekund później wskazuje szalik na szyi Williama. „Daj mi to teraz” – usłyszał, zanim z jego torby wyciągnięto list od dziewczyny z farmy. „Jeśli Niemcy to znajdą, jak myślisz, co zrobią Louise i jej rodzinie, co? Torturowali ich, dopóki nie zaczęli mówić. a kiedy dostaną potrzebne nazwiska, zastrzelą ich. A potem znajdą następnego i zrobią z nimi to samo. To jak ciągnięcie nitki w swetrze” – powiedział, zanim list został podpalony. William przeprasza za swój błąd, a Michou mówi: „Tutaj głupi oznacza martwego”.

Londyn dzwoni

Bucky i Paulina w czwartym odcinku Masters of the Air
AppleTV+

W Londynie Bucky pije drinka z Pauliną, Polką mieszkającą w stolicy Anglii. – Więc nie próbujesz zaciągnąć mnie do łóżka? ona pyta. „Nie wybiegałem myślami tak daleko w przyszłość” – odpowiada.

Żartują („Wiesz, jak rozpoznać, czy mężczyzna jest pilotem… on ci powie” – pęka, wywołując szczery śmiech), po czym poruszają się w kółko o szczegółach osobistych; Warto zauważyć, że jej mąż był pilotem, który „albo jeniec wojenny, albo gnił na polu ziemniaków”, a ona opuściła Polskę po inwazji Niemiec. Bucky przyznaje, że to właśnie kroniki filmowe z Europy skłoniły go do zarejestrowania się. W pewnym momencie mówi, że być może „piją [ducha jej męża”] i mówi: „Chcesz mnie zabrać do łóżka? Najpierw zabierz mnie do tańca.

Całują się i tańczą, wokół nich wyją syreny, a brytyjskie pociski artyleryjskie rozświetlają nocne niebo, gdy Niemcy atakują. „Nigdy wcześniej nie miałem do czynienia z bombą” – mówi Bucky w ich pokoju hotelowym. „Biznes. Zabawne określenie śmierci” – odpowiada Paulina.

Pyta, czy ta praca ciąży mu na sumieniu, czy też, jak to określa, „dużo zabijania”. Mówi mu, żeby się nie martwił, bo Niemcy zasługują na „każdą ostatnią” z jego bomb. „Niektórzy uważają, że istnieje różnica między wojną a bezsensownym morderstwem. Oni nie… Uważam, że powinniśmy być równie bezlitośni i surowi jak oni wobec mojego ludu. To byłoby sprawiedliwe” – mówi. Bucky uważa, że ​​jeśli istnieje jakakolwiek równowaga, to „jego bilet został skasowany dawno, dawno temu” – ale Paulina zapewnia: „Równowagi nie ma. Po prostu jedno wydarzenie po drugim. Najgorsze wychodzą nietknięte. Niewinni martwi.

Siedząc mu na kolanach, mówi: „Ale wiesz jedno? Im bliżej jesteś śmierci… tym bardziej czujesz, że żyjesz. Każda sekunda to mała śmierć.”

Setny znów leci

Rosie w 4. odcinku Władcy Powietrza
AppleTV+

Buck i ludzie ze 100. przygotowują się do „zdrapania kolejnego”. Nash idzie po pączka od Helen, ale gdy ona żartobliwie flirtuje, zostaje jej przekazana cicha, druzgocąca notatka: „Możesz być ostatnią ładną twarzą, jaką kiedykolwiek zobaczę… i niech cię diabli, jeśli nie jesteś najładniejsza”. Próbuje się pocałować, ale zostaje odrzucony z uśmiechem, przysięgając, że zobaczy się z nim później.

Pierwszy atak bombowy na Bremę był katastrofą, ale „wydawało się, że minęło całe wieki temu” i setny otrzymał rozkaz ponownej próby uderzenia w zagrody dla łodzi podwodnych. Buckowi szczególnie zależy na naprawieniu błędów popełnionych podczas swojej pierwszej misji, ale Ken Lemmons twierdzi, że w samolocie pojawił się problem, który być może uda mu się naprawić, gdy będzie on gotowy do startu.

Zasiada za kierownicą, gdy samolot leci po pasie startowym i zgodnie z oczekiwaniami nikt nie powinien był wątpić: jego silnik budzi się do życia i wznosi się idealnie.

William i Charles przyjeżdżają do Paryża pociągiem, a Michou instruuje ich, aby robili dokładnie to samo, co ona i aby nigdy się nie odzywali. Idzie do toalety, co daje Williamowi szansę opowiedzenia Charlesowi o Babyface. „Nie mogłem go wydostać, właz się zaciął. Naprawdę się starałem… zostawiłem go tam” – wyjaśnia, ale Charles nie jest zły. „Zrobiłbym to samo” – mówi i klepie go pocieszająco po dłoni – i wtedy spełnia się najgorszy scenariusz: pojawia się kontroler biletów. Nie rozumieją ani słowa z jego słów i wkrótce wjeżdżają na stację pełną nazistów.

William ucieka, ale zostaje zatrzymany przez przypadkową kobietę w innym wagonie, która każe mu spokojnie wracać do kabiny. Okazuje się, że Michou nie działa sama: Manon jest kolejnym przewodnikiem i obiecuje zabrać ich do Hiszpanii, pod warunkiem, że „nie będą się skupiać na głowie”.

Buck w dół

Buck i obsada „Władców powietrza”.
AppleTV+

Setny powrót – cóż, niektóre z nich. Podczas misji zestrzelono lub zginęło 80 ludzi, w tym Buck i Crosby. Rosie przeżyła swoje pierwsze doświadczenie wojny, ale gdy podaje mu szklankę whisky, zapiera jej dech w piersiach, gdy widzi Helenę – najwyraźniej Nash też nie wrócił do domu. „Cały pierwszy element” uległ awarii, wyjaśniają mężczyźni, a Rosie przekazuje wiadomość Helen – nie mówi ani słowa, ale na jej twarzy widać załamanie serca.

W Londynie Paulina i Bucky budzą się dopiero w południe. „Nie róbmy z tego więcej, niż było” – mówi mu, dodając, że jej serce nie zniesie „kolejnego pilota na polu ziemniaków”. Po jej wyjściu idzie na spacer po mieście i natrafia na ruiny budynku zniszczonego bombą oraz matkę krzyczącą na widok wyciągania spod gruzów martwego dziecka.

Bucky widzi nagłówek na stoisku z gazetami, który głosi, że 8. Siły Powietrzne „rozbiły Bremę”, ale zginęło 30 bombowców. Natychmiast dzwoni do bazy, a Red opowiada mu o Bucku. „Upadł, huśtając się, John” – mówi. „Powiedz trenerowi, że będę na miejscu przed czasem meczu, a Red: Chcę rzucić piłkę” – mówi pułkownikowi, po czym zatrzaskuje słuchawkę.

Odcinki 1–4 Masters of the Air są transmitowane strumieniowo w Apple TV+, na które możesz zarejestrować się tutaj.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *