
Odkrywanie „Mid-Century Modern” Hulu: sitcom z nostalgicznymi korzeniami
„Mid-Century Modern” Hulu, czerpiąc inspirację architektoniczną z tytułu, eksploruje tematy i narracje, które są dalekie od fizycznego projektu. Nazwa ucieleśnia aurę nostalgii przeplatającą się ze współczesnymi narracjami, sprytnie odwołując się zarówno do przeszłej, jak i obecnej wrażliwości, która wydaje się tkwić tuż za krawędzią kultury popularnej.
Pomimo pozornie nieistotnego tytułu, serial rezonuje z twórcami Maxem Mutchnickiem i Davidem Kohanem.„Mid-Century Modern” przypomina klasyczny format sitcomu z wieloma kamerami. Ta nostalgiczna struktura, przypominająca sitcomy z lat 80.i 90.zapoczątkowane przez legendarnego Jamesa Burrowsa — który również reżyseruje ten serial — została przemyślanie zmodernizowana, aby dostosować się do dzisiejszego krajobrazu streamingu.
Wolność twórcza w komedii
Torując nowe szlaki wraz z „Will & Grace”, Mutchnick, Kohan i Burrows uwolnili komedię od konserwatywnych ograniczeń tradycyjnej telewizji nadawczej. Jednak w przeciwieństwie do elegancji „Will & Grace”, „Mid-Century Modern” czasami zmaga się z wyrafinowaniem. Porzucając dwuznaczności i skomplikowane konfiguracje, przechodzi bezpośrednio do puent, o czym świadczy kwestia: „Nie wyglądasz na smutnego. Wyglądasz po prostu jak niechętny dół”.
Choć Will Truman nigdy nie wypowiedziałby takiej kwestii, Jack McFarland z pewnością mógłby to zrobić, ukazując w ten sposób konflikt między dynamiką postaci z przeszłości i teraźniejszości.
Wciągająca podróż Bunny’ego
W centrum „Mid-Century Modern” znajduje się Bunny Schneiderman, grany przez Nathana Lane’a, który zmaga się ze swoimi emocjami po stracie swojego drogiego przyjaciela, George’a. Ten szczególnie poruszający wątek postaci kręci się wokół desperackiej potrzeby towarzystwa Bunny’ego, co prowadzi go do zaproszenia przyjaciół z powrotem do swojego życia po latach rozłąki.
Dom Bunny’ego staje się azylem dla niego i jego skłóconych przyjaciół: Arthura, felietonisty modowego i Jerry’ego, stewardesy o skomplikowanej przeszłości. Dynamikę tę dodatkowo komplikuje matka Bunny’ego, Sybil, grana przez nieżyjącą już Lindę Lavin, dodająca do mieszanki zarówno rodzinnego ciepła, jak i ostrego humoru.
Hołd dla legendy
Po śmierci Lavin w grudniu twórcy stanęli przed wyzwaniem uczczenia jej spuścizny w serialu. Odcinek zatytułowany „Here’s to You, Mrs. Schneiderman” oddaje ten hołd, podkreślając niezwykły talent Lavin i uczucie, jakie serial aktywnie stara się zaszczepić w widzach za swój urok sitcomu vintage.
Występy Lavin odzwierciedlają styl, który z łatwością mógłby zapewnić jej wielokrotne nagrody Emmy w latach 80., biorąc pod uwagę jej umiejętne wykonanie i nostalgię, którą przywołuje. Podczas gdy serial próbuje na nowo rozbudzić sympatię do klasycznych sitcomów, jej kreacja głęboko rezonuje z publicznością.
Dynamika i wydajność postaci
Przedstawienie Jerry’ego przez Matta Bomera, przypominające Rose Betty White, ma problemy z utrzymaniem spójności, często uosabiając szereg ekscentryczności zamiast rozwijać w pełni rozwiniętą postać. Jednak Bomer błyszczy, gdy nie jest obciążony sztampowymi puentami, dostarczając szczerych momentów i wspierając znaczące interakcje, szczególnie z młodą postacią mormonki i w odcinkach z udziałem Billie Lourd.
Z drugiej strony Nathan Lane i Nathan Lee Graham skutecznie poruszają się w formacie sitcomu, opowiadając dowcipy, które wahają się od dowcipnych do kapryśnie intymnych. Ich chemia wzmacnia show, chociaż poleganie na choreograficznych numerach czasami wydaje się powtarzalne i wymuszone. Zimny, otwarty hołd dla „Chicago” wyróżnia się jako punkt kulminacyjny.
Występy gościnne i dynamika fabuły
Obsada zespołu, uzupełniona o znaczące występy gościnne aktorów, takich jak Pamela Adlon i Richard Kind, wzbogaca narrację. Postać Adlon jest szczególnie zapadająca w pamięć i mogłaby w przyszłości zastąpić Lavina, gdyby serial był kontynuowany. Jednak niektóre występy gościnne, takie jak kreacja Stephanie Koenig w roli republikańskiej kongresmenki, nie zapewniają skutecznego humoru.
Ogólnie rzecz biorąc, „Mid-Century Modern” rozwija się dzięki uproszczonym, sytuacyjnym narracjom, potykając się tylko wtedy, gdy powtarzające się żarty psują jej dynamikę. Chociaż wiele odcinków koncentruje się wokół rozpoznawalnych scenerii, czasami brakuje im innowacyjnych łuków komediowych, co skutkuje przegapionymi okazjami do kreatywnej eskalacji.
Szczere chwile pośród humoru
Pomimo komediowych wpadek serial stara się łączyć emocjonalnie, przekazując autentyczne refleksje na temat życia i relacji. Jego zdolność do łączenia szczerych przesłań z humorem przedstawia kulturową podróż, która zakotwicza widzów w epoce przypominającej minione sitcomy. W istocie „Mid-Century Modern” jawi się jako nostalgiczny pilot, umiejętnie poruszający się między przeszłym i obecnym humorem, jednocześnie uchwytując istotę sitcomu, który paradoksalnie nie mógłby istnieć w czasach, które naśladuje.
Dodaj komentarz ▼