Oczywiste jest, że ostatnie wydarzenia wprawiły wielu z nas w niedowierzanie.
Podobnie jak wielu innych, obudziłem się dziś rano z głębokim poczuciem przerażenia po niespokojnej nocy. Jak taka sytuacja mogła się powtórzyć? Pomimo bycia skazanym przestępcą, Donald Trump wydaje się być gotowy na kolejną prezydenturę. To rodzi niepokojące pytania o nasz moralny kompas: Jak tak szybko doszliśmy do tego punktu? Gdzie Ameryka zboczyła z kursu i czy możemy nawigować z powrotem do lepszych zasad?
Obecny krajobraz jest niepokojący. Liczne osoby świętują to, co wielu postrzega jako zmierzch naszej demokracji. Znany komentator Jonathan Capehart przedstawił dziś rano krytyczny punkt widzenia.
Jonathan @CapehartJ w PBS o 1:57 rano czasu wschodniego: Zwycięstwo Trumpa oznacza, że „nie mogę przestać się zastanawiać, czy Amerykanie nie zrezygnowali z demokracji”. pic.twitter.com/6OV0LAsPMQ
— Brent Baker? ?? ? (@BrentHBaker) 6 listopada 2024 r
Jak zauważył Capehart, „Sondaże nie głosują, ludzie głosują”. Spodziewaliśmy się trudnego cyklu wyborczego, sentymentu, który teraz wydaje się niedoceniany. Zwolennicy Trumpa są nie tylko pełni pasji, ale i zaciekle oddani. Ich lojalność wydaje się nie mieć wpływu na jego impeachment i skazanie, co powinno niepokoić nas wszystkich. Co więcej, obojętność na te alarmujące fakty może wskazywać na jeszcze większy problem — rosnącą apatię wśród amerykańskiej populacji.
Kiedy Capehart wyraża pogląd, że Amerykanie mogli utracić wiarę w demokrację, nie odnosi się wyłącznie do naszych praw wyborczych. Podczas gdy udział w głosowaniu pozostaje szanowany, jako społeczeństwo wydaje się, że rezygnujemy z demokratycznych ideałów, które leżą u podstaw naszych rządów. Program Trumpa i jego zwolennicy wydają się stawiać władzę ponad zasady, a wielu obywateli albo nie zdaje sobie sprawy z powagi tej zmiany, albo jest wprowadzanych w błąd fałszywymi obietnicami.
Demokracja obejmuje więcej niż tylko akt głosowania; obejmuje obronę podstawowych praw wszystkich obywateli. Ponieważ Partia Republikańska ma wpływy zarówno w Izbie Reprezentantów, jak i w Senacie, uwzględnienie praw człowieka wydaje się alarmująco nieobecne. Niepokojące jest to, że wiele osób łudzi się, że ich interesy są reprezentowane przez tych u władzy. W przypadku osób, które nie pasują do profilu białych, zamożnych mężczyzn, administracja Trumpa i jej baza nie okazują zbyt wiele szacunku, często wyśmiewając tych, którym powinny służyć.
Wybory w 2000 r. były moim pierwszym wspomnieniem politycznego zamieszania i miałem nadzieję, że wyciągniemy wnioski z tego wyjątkowego zakłócenia. Podczas gdy kolejne wybory w 2008 i 2012 r. krótko sugerowały postęp, od tego przełomowego momentu minęły już ponad dwie dekady. W tym okresie zaobserwowaliśmy drastyczny spadek integralności moralnej na całej linii. Ulotny postęp, jaki osiągnęliśmy, budzi pytania o jego trwałość.
Płyniemy przez niezwykle niepewny moment — nie tylko dla nas, ale globalnie. Implikacje tych wydarzeń są dalekosiężne i chociaż być może dopiero zaczęliśmy dostrzegać ich skutki, konsekwencje naszej obecnej trajektorii ujawnią się szybciej, niż myślimy.
Dodaj komentarz